Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

Potęga skoku - 125cm pod jeźdźcem

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 30.07.2011 - ****Plotkara / Treningi
Autor Wiadomość
Rustler
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:27, 13 Lut 2011    Temat postu: Potęga skoku - 125cm pod jeźdźcem

Przyszłam do Plotkary około 10:30. Na dworze było dosyć zimno, więc trening postanowiłam przeprowadzić na półhali. Klaczka tymczasem stała w boksie i wyglądała mojego przyjścia. W końcu się doczekała, a ja na dzień dobry zaczęłam ją czyścić szczotką. Nie była zbyt brudna, jedynie trochę kurzu znajdowało się w okolicach jej zadu. Następnie przeczesałam jej grzywę, która nie była z resztą zbyt długa, ale krótka też nie. W końcu mogłam ją osiodłać. Założyłam jej czaprak skokowy, potem siodło i ogłowie, na końcu zapięłam na nogach ochraniacze skokowe. W końcu wyprowadziłam klacz na zewnątrz, gzie odpuściłam sobie lonżowanie i podeszłam od razu na półhalę. 'Przydałoby się zmienić piasek', pomyślałam. Ale najpierw trzeba zarobić... No nie ważne. Wracając do treningu. Wsiadłam na klacz z nie do końca zapiętym popręgiem, aby zrobić kilka kółek w stępie (przez 10 minut). Zrobiłam parę ćwiczeń, typu siad damski, po czym w końcu, po 10 minutach, zeszłam z klaczki.
dopięłam jej popręg, poklepałam, poprawiłam sobie rękawiczki i weszłam na Plotkarę z powrotem. po zrobieniu kółka w stępie na zebranych wodzach, popędziłąm klacz do kłusa. Ruszyła płynnym, energicznym krokiem. Zebrałam wodze. Kłusowałam w jedną stronę przez około 10 minut, tyle samo w drugą po zmianie strony po przekątnej. W końcu, zebrałam klacz jeszcze bardziej, i popędziłąm do galopu. Posłusznie wykonała polecenie. Przejazdy na półhali miałyśmy nieco utrudnione, bo przeszkody były już rozstawione. Po kilku kółkach, najechałam na pierwszą przeszkodę. Klacz przeskoczyła ją niechętnie, była rozkojarzona. Schwyciłam mocniej wodze, dałam klaczce wyraźny znak łydkami i ruszyłam kolejne kółko w zebranym galopie. Klacz w końcu skoncentrowała swoją uwagę na treningu. Przejechałyśmy przez kilka 60-cm kopert, oczywiście bezbłędnie. Wyliczałam już kroki na kolejną, nieco wyższą już stacjonatę, gdy klacz nagle niespokojnie ruszyła uszami. Popatrzyłam w tę stronę, w którą ona i zobaczyłam przemykającą ukradkiem Aśką. Dałam klaczy znak, by z powrotem skupiła się na przeszkodzie i ruszyłam na tę stacjonatę. Klacz energicznie wyskoczyła, co zaskutkowało wybiciem się jakieś 30 centymetrów na przeszkodę. Niepotrzebna utrata energii. Podjechałam szybko do płotka, do patrzącej na mnie Aśki.
-Aś, błagam, poczekaj na górze, jeszcze maksymalnie pół godziny. Może zrobisz kawę?
-Okej, okej, ale jak będzie więcej niż 40 minut, to spadam - powiedziała, przymykając lewe oko. Tymczasem ja wróciłam wraz z Plotkarą to treningu. Poćwiczyłyśmy jeszcze na rozgrzewkę kilka niewysokich przeszkód, po czym postanowiłam nieco poćwiczyć ostre zakręty, narazie bez skakania. Ruszyłam więc na pierwszy z nich, przy którym Plotkara dosyć niebezpiecznie się poślizgnęła 'Jeżeli chcemy wygrywać, to będzie trzeba poćwiczyć...', pomyślałam. Skręcałam jeszcze kilka razy dosyć ostro, bez przeszkód. Prawdę mówiąc, nie było dobrze, ale tak tregicznie też nie. Plotkara co prawda nie wywróciła się, ale potykała lub nieco traciła równowagę. Jednak - nie było się czym martwić. W końcu postanowiłam zobaczyć, jak wysoko na razie klaczka umie wyskoczyć. Z każdym nowym treningiem pewnie będzie coraz lepiej, ale mam zamiar edukację skokową klaczy zakończyć na klasie P. Na razie jest to LL i nie aspirujemy przez następny <wirtualny> rok wyżej, ale itak zrobię, co zamierzam. Poprosiłam asię (a w sumie wrzeszczałam tak głośno, jak tylko się dąło) żeby przyszła i mi pomogła, co z politowaniem dla mnie zrobiła. Podnosiła przeszkody regularnie co dziesięć centymetrów, aż doszłyśmy do 120. Klacz i tę przeszkodę przeskoczyła, co było dla mnie miłym zaskoczeniem. Potem Asia podnosiła co pięć centymetrów. Klacz z puknięciem i dosyć dużym wysiłkiem przeskoczyła też 125 cm, ale 130 zrzuciła. Poklepałam klacz po szyi i zwolniłam do kłusa.
-Dobrze, maleńka - powiedziałam, po czym wróciłam na brzeg półhali by przejechać kilka kółek łusem. Po jakichś pięciu minutach zwolniłam do stęoa. Klacz była dosyć mocno spocona, co da się wytłumaczyć niezwykle męczącym dzisiaj treningiem. Postępowałam 15 minut wykonując przy tym na klaczy różne, a w tym bardzo dziwne pozycje. W końcu zeszłam z ochłoniętej już nieco klaczy. Zaprowadziłam ją do stajni gdzie przy małej pomocy Asi ją wyczyściłam.
-Dzięki, mała - powiedziałam - byłaś dzisiaj świetna.
Po czym dałam Plotkarze marchewkę i odeszłam razem z Asią na górę, na upragnioną od rana kawę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Wto 18:24, 08 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 30.07.2011 - ****Plotkara / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin