Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

Dresaż N - relacja z nauki pół i pełnych piruetów (7-21.08)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Wanilia / Treningi
Autor Wiadomość
Rustler
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:45, 07 Sie 2011    Temat postu: Dresaż N - relacja z nauki pół i pełnych piruetów (7-21.08)

7 sierpień, niedziela, dzień konkursowy
Na najbliższe treningi zaplanowałam naukę półpiruetów. Przejście potem do całych piruetów będzie łatwe i nie będzie wymagało dużych nakładów pracy. Nie mogłam jednak od tak zmieniać sobie naszego planu treningowego. W ciągu tych dni skrupulatnie przestrzegałam zaplanowanych treningów oraz dni wolnych, a każdą wolną chwilę starałam się maksymalnie wykorzystać do nauki. Dzisiejszy dzień był dniem konkursowym, co znaczyło, że Wanilię czeka wieczorem tylko relaksująca lonża. Pobawiłam się z nią w uciekającą marchewkę, by trochę porozciągać jej mięśnie i przygotować tylne nogi do większego obciążenia jakim będą dla nich półpiruety. Siwa dzisiaj na zupełnym chillu, na razie nie wprowadzałam nic nowego.

8 sierpień, poniedziałek, lekki powrót do pracy
Z reguły w poniedziałki jeździłam w tereny, tak więc dzisiaj, korzystając z pięknej pogody postanowiłam wybrać się w godzinną przejażdżkę polami dookoła Exodusa. Wanilia wiedziała co się szykuje, była bardzo podekscytowana. Z trudem udało mi się utrzymać ją na miejscu przez chwilę by uskutecznić zwroty na zadzie, dobrze już przecież opanowane. W terenie dużo jej nie męczyłam, postawiłam na wyrabianie mięśni. Dużo jazdy po pagórkach, galopy po pochyłym terenie. Konisko zmęczone, ale szczęśliwe.

9 sierpień, wtorek, trening ujeżdżeniowy
W końcu mogłam legalnie męczyć siwkę pierwszymi podejściami do półpiruetów. Nie ukrywam, rano musiałam posiedzieć nad literatura piękną i przypomnieć sobie o co tu właściwie chodzi, bo dawno nie miałam okazji siedzieć na koniu umiejącym coś takiego, a tym bardziej uczyć konia tej trudnej sztuki. Uznałam, że rozpoczniemy trening tym co umiemy. Dużo jeździłam kłusem zebranym, bardziej zbliżonym do piaffu niż do ruchu naprzód, podobnie również w galopie. Ku mojej uciesze klacz przyjęła munsztuk znakomicie, nie ma problemu z treningami z użyciem tego kiełzna. Potem tradycyjnie seria zwrotów na zadzie. Kiedy miałyśmy to opanowane już w 105% wprowadziłam zwroty na zadzie ze stępa. Na początku Wanilia przystawała, ale potem coraz płynniej przechodziła z jednego chodu w drugi. Uważam, że mamy już solidne podstawy do dalszej nauki.

10 sierpień, środa, trening skokowy
Dzisiaj, oprócz skoków, przećwiczyłam na treningu szybkie zwroty pomiędzy przeszkodami. Klaczy bardzo się podobało to urozmaicenie, wreszcie pozwoliłam jej trochę się wyżyć. Nie jak zwykle, zganaszowana, powolutku, dokładnie. Trening przypominał bardziej west w angielskim siodle. Ja w pełnym siadzie, z rozwianym włosem, na prawie rzuconych wodzach, małopolka leci rozpędzona z kurwikami w tych rybich oczkach, potem ostry zakręt w dużej mierze polegający na zakręcaniu wokół własnego ogona. Ot co.

11 sierpień, czwartek, trening ujeżdżeniowy
Wanilia była dzisiaj dużo spokojniejsza, zwroty na zadzie ze stępa wychodziły nam całkiem nieźle. Dopracowałyśmy to, a potem włączyłam jeszcze sekwencje wyglądające mniej więcej tak: zebrany kłus (ten w stylu bardziej-piaff-niż-do-przodu), do stępa i szybciutko, od razu zwrot na zadzie. Na prawą stronę dużo gorzej, ale no cóż. Szlifujemy. Kiedy zaczęło nam płynnie wychodzić z kłusa, zabrałam się za to samo, ale w galopie. Momentami siwka nie chciała przeszkodzić do stępa i próbowała kombinować z galopowaniem podczas zwrotu. Jesteśmy na dobrej drodze.

12 sierpień, piątek, relaks i lekkie treningi z dziedziny "inne"
Rano wybrałyśmy się na luźną przebieżkę z lekką bryczką, która zajęła nam nie całe 50 minut. Nie męczyłam klaczy żadną nauką, ani niczym, po prostu trochę pobiegało, pozwiedzało i szczęśliwe. Wieczorem zabrałam ją na round-pen. Chwileczkę na lonży, tylko na rozgrzewkę, potem próbowałam pobawić się z nią w jeża i uciekającą marchewkę. Tym wszystkim starałam się nakłonić ją do obracania się wokół własnego zadu, ale ostatecznie skończyło się tak, że wsiadłam na oklep i na sznurkowym kantarku przećwiczyłam subtelność sygnałów do zwrotu na zadzie. Oczywiście ze stępa. W zasadzie to mogę powiedzieć, że półpiruet w stępie mamy zaliczony.

13 sierpień, sobota, dzień konkursowy
Tutaj nie miałam zbyt wiele do roboty. Rozprężalnia zdecydowanie nie była miejscem gdzie klacz miała się czegokolwiek uczyć. Jedynie rzeczy znane, bez niepotrzebnych stresów. Wieczorem ani ona, ani ja nie miałyśmy ochoty na nic innego jak beztroskie padokowanie/plotkowanie z pensjonariuszkami, więc odpuściłam jej męki na lonży.

14 sierpień, niedziela, dzień konkursowy
Dzisiaj zawodów znacznie mniej, przed południem byłyśmy w domu. Na rozprężalni podobnie jak w sobotę, nic szczególnego nie zrobiłam. Wieczorem chwileczkę pracy ją na lonży, uciekająca marchewka skłaniająca do zwrotów. Całość zajęła nam pewnie z 10 minut. A potem tradycyjny, po-konkursowy chill na maksa.

15 sierpień, poniedziałek, powrót do pracy
Dzisiaj ponownie teren. Na leśnych ścieżkach szlifowałyśmy zarówno stare jak i nowo nabyte umiejętności. Półpiruety w stępie w rozluźnieniu, molestuję siwkę by szła dalej i robiła piruety. Na razie z różnym skutkiem.

16 sierpień, wtorek, trening ujeżdżeniowy
Ostatecznie dopracowałam ewolucję w stępie zebranym, po czym wzięłam się za galop. Myślałam, że wyjdzie dużo gorzej, a tu zonk! Siwa dużo lepiej utrzymywała zebranie, nie kręciła się tak na boki i utrzymywała tendencję na przód. Dzielny konik.

17 sierpień, środa, trening skokowy
Po porannej porządnej lonży na czambonie wzięłam siwą na korytarz skokowy. Nie miałam zbyt wiele okazji do treningu piruetów, toteż opisywanie naszej pracy wydaje mi się być zbędne.

18 sierpień, czwartek, trening ujeżdżeniowy
Zbliżał się dzień, który miał przesadzić o umiejętnościach mojej klaczy, więc przygotowania musiały zostać dopięte na ostatni guzik. W piruetach z galopu siwa chętnie odciążała przód, prawie całkowicie siadając na zadzie. W stępie trochę gorzej, nie mamy płynności, ale ruch ogółem zaczyna mieć ręce i nogi, poznaję w tym piruety.

19 sierpień, piątek, relaks i lekkie treningi z dziedziny "inne"
Rano godzinka pracy w bryczce, dokładniej nad próba zręcznościową. Po tych dwóch tygodniach klacz będzie tak elastyczna, że będę mogła zawiązać ją w supełek i poprosić o wykonanie ciągu w kłusie. Wieczorem natomiast oklepowa wycieczka po pastwiskach Exodusa wraz z Asią na Sokiście.

20 sierpień, sobota, dzień konkursowy
W ramach rozgrzewki przed zawodami kilka razy zrobiłyśmy piruety w galopie i stępie. Stęp dalej odbiega od galopu, ale nie miałam czasu na szlifowanie tego elementu.

21 sierpień, niedziela, dzień konkursowy
Dzień sądu. Rano zawodów nie miałyśmy, toteż gdy klacz wypoczęła po wczorajszym dniu, osiodłałam ją, przeprowadziłam szybką rozgrzewkę i na oczach prawie całej naszej kadry poprosiłam o wykonanie piruetów w galopie i stępie. Galop spotkał się z uznaniem, podobno mamy opanowane do perfekcji. Stęp natomiast, wbrew moim obawom, wypadł całkiem nieźle. Jestem dumna z mojego siwego szkraba Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Wanilia / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin