Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

12.05.2011r - Wizyta w Deandrei, zmagania na crossie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Arizona / Treningi
Autor Wiadomość
Chocky
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:52, 12 Maj 2011    Temat postu: 12.05.2011r - Wizyta w Deandrei, zmagania na crossie

Koń: Arizona
Jeździec: Chocky
Miejsce: tor crossowy w Deandrei
Czas: 45 minut terenu, odpoczynek, półtoragodzinny trening
Sprzęt: Siodło skokowe, popręg z fartuchem, podkładka pod siodło, ogłowie z nachrapnikiem meksykańskim, zielony czaprak, ochraniacze, kaloszki, wytok

Deidre w okularach w kolorowych oprawkach siedziała na ławce przed stajnią, wachlując się starym egzemplarzem gazety "Echo Rysuala". Gdy nas dostrzegła, ułożyła kolorowe pisemko na kolana i poczęła machać w naszą stronę dłonią. Odpowiedziałyśmy jej szerokim uśmiechem. Zmierzyłam wzrokiem całą posiadłość Deandrei z iskrą zazdrości w oczach, zatrzymując Arizonę na podjeździe. Tak samo uczyniła też Rustler, zgrabnie zeskakując z grzbietu swojego wierzchowca, Plotkary. Szkoda, że ja nie miałam w sobie tyle wdzięku i chociażby schodząc z mojego kucyka, potknę się o jedyny kamień w zasięgu moich stóp. Próbując nie spalić się ze wstydu, zdjęłam z szyi izabelki wodze i podeszłam do ciemnowłosej dziewczyny. Ta zaś pogłaskała nasze konie po czołach, zaraz opowiadając o torze crossowym oraz wolnym pastwisku na który możemy wypuścić swoje konie. W końcu, należy im się chwila odsapki. Rozsiodłałyśmy je więc i puściłyśmy na niewielki trawiaste pole, mając nadzieje że nie będzie zbyt dużych problemów z ponownych ich złapaniem. E tam, moja za marchewkę zrobi wszystko. Pogrążone w rozmowie z właścicielką ośrodka, zgodziłyśmy się usiąść przy szklance świeżego pomarańczowego soku. I tak wychwalając nawzajem swoje czterokopytne, chwaląc się zamiarami na sezon całkowicie zapomniałyśmy o czasie.
- Cholera! Ależ się zagadałyśmy - Mruknęłam, klaskając w dłonie. Rustler powiodła za moim wzrokiem, wpatrując się zachłannie w zegar. Chyba powoli do niej dochodziło, która jest godzina. Zerwałyśmy się na równe nogi, zbierając szklanki z podłogi. Podziękowałyśmy Dei za gościnę i ruszyłyśmy do swoich koni. Przeliczyłam się z tym, że mój koń nie zrobi mi psikusa i w pomocy musiał przyjść Maks z wiaderkiem owsa i kantarem. Podziękowałam mu szerokim uśmiechem i piorunując Blondasa wzrokiem poczęłam przygotowywać ją do szarży na torze crossowym. Po kilku minutach obie kucynie były gotowe, a my w kaskach na głowach ruszyłyśmy w stronę toru. Arizona szła przed siebie żwawo, widocznie podekscytowana, Plotkarę nieco mniej obchodziły kolorowe przeszkody, czy też tafla wody. Rozjechałyśmy się po powierzchni miejsca treningowego, aby móc skoncentrować się na intensywnej rozgrzewce. Arika podrygiwała łbem do taktu chodu, chociaż nadal nieco sztywno. Od początku prowadziłam ją w okół przeszkód, z którymi jeszcze nie miałyśmy do czynienia. Arizona od czasu do czasu przerywała ciszę głośnym kwiknięciem, wyrzucając przednią nogę do przodu niczym w stępie hiszpańskim, przy tym doprowadzając mnie niemal do zawału serca. Wariatka. Mimo wszystko, wszelkie gimnastyki na woltach, serpentynach doprowadziły do rozluźnienia. Kątem oka zerknęłam na Plotę i blondynkę; zawsze sądziłam, że są dobrą parą. Karuska szła w ustawieniu, memlając w pyszczku wędzidło i w spokoju oglądając przeszkody. Westchnęłam. Po porządnym rozstępowaniu podjechałyśmy bliżej kompanek. Wypchnęłam biodrami i zasygnalizowałam łydką, że proszę o zmianę chodu na kłusa. Żwawego oczywiście. Już po chwili w zamyśleniu anglezowałam na mojej maszynie do szycia, zagryzając policzki od środka. I ja zaczęłam nieco pracować wewnętrzna łydką oraz zewnętrzną wodzą, zachęcając do wejścia na kontakt. Gdy po chwili coś się ruszyło i mój kucor całkiem się prezentował, zamknęłam ją w wodzach aby została w ustawieniu. Naprowadziłam Arizonę na koło, pilnując by nie wpadała/wypadała zadem. Plotkara ćwiczyła zmiany tempa. Szła całkowicie rozluźniona, wkroczyła pod swój środek ciężkości, postawiła łeb w pionie. Jak największą ilość ćwiczeń na łukach, wygięciach. Pilnowałam aby chód był dynamiczny, by klacz podstawiła dupkę. Wpisywała się w łuk, idąc aktywnie od zadu. Zaczynała się starać. Po dłuższych ćwiczeniach nadeszła pora na pierwsze galopy. Przeszła delikatnie do chodu wyżej, a ja zaproponowałam by pozostać tymczasowo na kole. Arizona poparskiwała do rytmu chodu, poruszając ogonem na boki. Jak najwięcej zmian tępa, wolt o coraz ciaśniejszych średnicach; na obie nogi. Następnie rozgrzewka na parcourowej przeszkodzie, 50 cm krzyżaku. Najpierw na wytruchtany ślad skierowała się Rustler z Plotkarą. Klacz galopowała spokojnie, oddając pewny, długi odskok. Następnie my. Siadłam tyłkiem w siodło, pilnując aktywności klaczy od zadu. Wybiła się lekko, przefruwając bez najmniejszego problemu nad ustawioną wysokością. Oddałyśmy jeszcze po kilka skoków na obie łapki i zaczęłyśmy pracę właściwą. Ustaliłyśmy, że bardziej doświadczona skacze pierwsza. Rust miała w pełni kontrolę nad swoim koniem, zaś ta szła do przodu dynamicznie, szybko. Pokonała niewysoką kłodę z niewielkim zapasem; blondynka poklepała karuskę po szyi. Następnie my. Odchyliłam plecy do tyłu, gdy kucyni włączył się tryb maxi turbo.
-Hola hola! - Mruknęłam, najeżdżając na koło i raz jeszcze wysyłając na przeszkodę. Przytrzymałam ją nieco przed, starając się nie oddawać jej wodzy. W końcu musi zacząć sobie radzić, a ja nie chcę tracić kontroli nad rozochoconym kucem. Po przeszkodzie pogalopowałam jeszcze w półsiadzie, zza ramienia przyglądając się Rustler pokonując nieco szerszą kłodę. Arika szła nieco niepewnie, zagarniając przednimi nogami dużo powierzchni. Mimo wszystko oddała skok ze sporym zapasem i ogromną siłą, na co nie byłam przygotowana i nieco straciłam równowagę. Rustler się zaśmiała i rzekła, że było dobrze. Tsa. Pokierowałyśmy się dalej, do wody. Przegalopowałyśmy rozchlapując ją dookoła i w mgnienu oka pokonałyśmy drewniane budki. Arizona zawachała się przed odskokiem, aczkolwiek moja łydka zmusiła ją do pokonania przeszkody. SOON


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chocky dnia Wto 15:25, 17 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Arizona / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin