Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

07.05.2011r - Skoki, wprowadzenie do L

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Arizona / Treningi
Autor Wiadomość
Chocky
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 16 Kwi 2011
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:59, 07 Maj 2011    Temat postu: 07.05.2011r - Skoki, wprowadzenie do L

Koń: Arizona
Jeździec: Chocky
Miejsce: maneż piaszczysty
Czas: 60 minut
Sprzęt: Siodło skokowe, popręg z fartuchem, podkładka pod siodło, ogłowie z nachrapnikiem meksykańskim, zielony czaprak, ochraniacze, kaloszki, wytok
Pomoce/patenty: brak
Założenia treningowe: Wprowadzenie przeszkód do 100 cm

Wesoło pogwizdując szłam poprzez szeroki korytarz boksów, z którego obserwowały mnie zaciekawione spojrzenia. Zatrzymałam się przy filigranowej, rudej głowie Romantycznej Ballady i z łzami cisnącymi się do oczu pogłaskałam ją czule po czole. Owszem, brakowało mi jej ale tłumaczenie sobie mojego postępku było jednoznaczne; teraz jest jej lepiej. O niebo lepiej. Chwilę tak użalając się nad sobą i pieszcząc uszka Romy usłyszałam zniecierpliwione parsknięcie mojego malucha, Arizony. Z uśmiechem na ustach zostawiłam arabkę i ruszyłam wprost pod boks Blondyny, wymachując uwiązem.
- Koniec chilloutu, moja droga - Powiadomiłam ją, na co zareagowała postawieniem lewego ucha i przekrzywieniem łebka. Tak bardzo cieszę się, że Cię mam. Pomyślałam, tocząc walkę z zasuwką boksu. Po wygranej wsunęłam się wewnątrz, a przyjacielski łebek mojego poniaka pchnął mnie w ramię. Pogłaskałam ją po szyjce, dopinając do kantara tęczowy uwiąz i po chwili wyszłyśmy z boksu. Kierunek; myjka! Uwiązałam wiercipiętę przy koniowiązie, wyjmując z kuferka wszelki potrzebny nam sprzęt do oporządzenia. Na szczęście, specyfik który zastosowałam spowodował, że panienka była niemalże czysta. No właśnie, niemalże. Bez zbędnego marudzenia poczęłam rozstawanie się z zaklejami, kurzem i obumarłą sierścią. Wyszczotkowałam jej jasny ogon i grzywkę, wyczyściłam sprawnie wszystkie kopyta. Z wieszaka, oddalonego od Arizony oczywiście - bo przypominam iż wszystko w zasięgu jej pyska mogło umrzeć śmiercią naturalną - zdjęłam siodło z czaprakiem i podkładką i założyłam na jej grzbiet. Następnie ochraniacze znalazły się na jej nóżkach. No i okiełznałam, zapinając wszelkie paski, paseczki. Podpięłam delikatnie popręg, na dłonie nasunęłam rękawiczki, na głowę kask i byłyśmy gotowe do podbicia parcouru. No to nie pozostało nic innego jak wsiąść i ruszyć na plac. Tak też uczyniłam. Okrążyłyśmy jedno kółko stępem swobodnym, z poluzowanymi wodzami. Izabelka szła do przodu, furgocząc od czasu do czasu na straszne, kolorowe przeszkody. Była podekscytowana. Nie mniej, niż ja! Po chwili luzu, zaczęłam nawiązywać kontakt z jej pyszczkiem, dobierając wodze do dłoni. Nie zabrakło oczywiście ćwiczeń na woltach, serpentynach i przeróżnych wygibasach. Następnym ćwiczeniem były częste zatrzymania. Po chwili ćwiczeń na rozluźnienie poczęłam bawić się dłonią i przykładać łydki do jej boków, coby Blondas wszedł na kontakt. Coś w niej drgnęło i poczęła przeżuwać wędzidło. W narożniku poprosiłam ją o kłus roboczy, przytrzymując nieco aby nie gnała do przodu. Wiosna uderzała nie tylko do mojej głowy. Arizona szła pewnie przed siebie, co jakiś czas zacinając ogonem powietrze. Dla rozgrzewki jeździłyśmy duże koła na obie ręce, co jakiś czas siadałam siodło i pilnując odpowiedniego ustawienia, zatrzymywałam ją do stępa. Po intensywniejszych kłusach przejścia stój-kłus, kłus-stój. Nieco opóźniała z reakcją przejścia do chodu wolniejszego, zaś do kłusa wystrzeliwała nienaturalnie szybko. Po chwili ćwiczeń jednak przypomniała sobie, o co w tym wszystkim chodzi. Następnie na obszernw ósemki, zmniejszając jednak promień co rusz. Wreszcie najechałyśmy na kolorowe drągi ustawione przed treningiem na ziemi, aktywnym kłusem. Dołożyłam łydki do jej boków, pukając bacikiem ją w zad. Pochwaliłam, raz jeszcze najazd i zmiana strony. Podwyższenie poprzeczki i cavaletti. Pilnowałam aktywnego tempa, oddając jej wodze. Jednakże, nie miała z ów ćwiczeniem żadnego problemu, więc po 3 razy na stronę w zupełności starczyło. Uznałam, że pora zagalopować i przejść do ćwiczeń docelowych. Koło kłusa roboczego, w górnym narożniku półparada, siadłam w siodło i cofnęłam zewnętrzną łydkę za popręg; prosząc klacz o galop. Z uszami postawionymi na sztorc ruszyła do przodu. Po kilka kół na stronę, dałam porządnie się jej rozchulać. Pokręciłyśmy kilka wolt, ćwicząc wygięcia. Po wystarczającej galopadzie przejście do kłusa i najazd na startowego, 50 cm krzyżaka. Maluch wyraźnie się nabuzował, widząc przeszkodę. Uszy w przód skierowała, idąc aktywnym kłusem do przodu. Przyłożyłam łydkę w miejscu odskoku, więc przefrunęłyśmy nad "imponującą" wysokością bez najmniejszego problemu. Powtórka i zmiana kierunku poprzez przekątną, najazd na krzyżaka. Wybrałam jeszcze jedną z pobocznych, niższych przeszkód 60 cm stacjonatę którą, oczywiście, pokonałyśmy bez żadnego zawachania. Dwa kółka odsapki w stępie i zagalopowanie. Najazd na wcześniej pokazanego już krzyżaka, przed przeszkodą wyraźna łydka i oddanie wodzy. Arizona wykorzystała długość wodzy, wyciągając głowę, zaś nogi schowała pod siebie. Poklepałam ją i równym tempem najazd na double barre 70-80 cm. Pozwoliłam jej wybrać sobie miejsce odskoku, w końcu musi sobie zacząć radzić! Przejście do kłusa, zagalopowane na lewo i najazd na 90 cm stacjonatę. Przytrzymałam ją nieco, gdy nieźle pofrunęła do przodu. Niezadowolona szarpnęła łbem, tym samym straciłam równowagę. Korzystając z okazji wybiła się zbyt wcześnie, nie dając rady wysokościowo; zrzuciła tyłami drąga. Naszym zmaganiom przyglądał się Wojtek, i bez zastanowenia poprawił nam przeszkodę, na co odwdzięczyłam się szerokim uśmiechem. Przytrzymałam ją nieco, w miejscu odskoku przykładając łydkę i oddając jej wodze. Przeskoczyłyśmy więc na drugą stronę bez zawachania. Pochwaliłam ją i chwila odpoczynku w kłusie, do stępa. Zmiana strony i zagalopowanie ze stój na prawo. 90 cm okser, następnie szereg na skok wysok 60 cm krzyżaków. Drugi człon w szeregu z zawachaniem, przez co drasnęła przednimi nogami drąga; jednakże bez zrzutki. Powtórka i gwóźdź programu; jedna ze 100 cm przeszkód. Stacjonata zbudowana z kilku niebieskich drągów. Naprowadziłam klacz na przeszkodę żwawym tempem. Przed samą przeszkodą gwałtownie przyspieszyła, gubiąc rytm po skoku przeszła do nierównego kłusa. Stylistycznie więc; nie za dobrze. Zagryzłam chwilowo wargę i ponowny najazd na tą samą przeszkodę. Równe tępo, całkowicie ją kontrolowałam. Dałam jej mocną łydkę z bacikiem na zad, Blondyna więc przefrunęła nad stacjonatą ładnie baskilując. 80 cm okser dla ochłonięcia emocji, i powtórka z rozrywki na 90-100 cm dublu. Szła dość niezdecydowanie, mimo mocnej łydki. I tak jak myślałam, odmówiła skoku tuż przed; zniżając łeb. Siadłam mocno w siodło, odchylając się do tyłu tym samym unikając upadku.
- Nieee! - Mruknęłam, kłusem okrążając jedno kółko i zagalopowanie. Ponowny najazd, tym razem nieco pewniejszy. Nie dało się spieprzyć tego skoku. Arizona wybiła się w miejscu, które jej pasowało i skorzystała całkowicie z długiej wodzy, którą jej oddałam; wyciągając szyję. Poprawny baskil i miękkie londowanie. Pochwaliłam ją z uśmiechem na twarzy, raz jeszcze skok 100 cm stacjonata bez problemu. Przejście do kłusa i ochłonięcie na długich wodzach. Przejechałam po jej spoconej szyji, wodze trzymając w jednej dłoni. Anglezowałam spokojnie, spróbując uspokoić i swój oddech. Kondycja się kłania, Chocky. Rozstępowałysmy się porządnie i do stajni. Rozsiodłałam, schłodziłam nogi i wyczyściłam raz jeszcze. Umyte kopytka potraktowałam smarem, poczekałam aż wyschną i nagrodziłam Blondynę smaczkiem. Zaprowadziłam do boksu uśmiechając się na myśl dnia jutrzejszego. Jedziemy poskakać na torze crossowym.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Chocky dnia Nie 9:53, 08 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Arizona / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin