Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

Wstęp do pracy w szeregach - trening na cavaletti

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 30.07.2011 - ****Plotkara / Treningi
Autor Wiadomość
Rustler
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:22, 28 Maj 2011    Temat postu: Wstęp do pracy w szeregach - trening na cavaletti

Kiedy wypadłam z domu, naciągając na siebie bluzę, zauważyłam Asię, która wracała z pastwiska, idąc kilka metrów za gromadą rozszalałych rumaków, bięgnących dopędem do stajni. Jak zwykle wygłodniałe towarzystwo wpadło do stajni pakując się po kilka naraz do jednego boksu i wyjadając sobie nawzajem resztki obiadu. Pomogłam ogarnąć dziewczynie konie, pozamykać je we właściwych boksach. Klacze i wałachy były już w stajni, Asia poszła po ogiery. Ja podeszłam do moich klaczy, odsunęłam kraty, tak by mogły wystawić łby na korytarz. Poczęstowałam je krążkami marchewki, po chwili pakując się do boksu Plotkary z kuferkiem. Wronka kilka razy tyknęła mnie nosem w poszukiwaniu smakołyków, w końcu, zrezygnowana, zajęła się sianem. Ja szybko zabrałam się do czyszczenia, dokładnie przeczesałam sierść karuski, wyskrobałam spod kopyt i śmignęłam do siodlarni po sprzęt. Założyłam jej ogłowie z hackamore, na grzbiecie ułożyłam kolejno - czaprak, żelkę obszytą barankiem, siodło skokowe. Lekko podciągnęłam popręg i poszłam ponownie do siodlarni. Zapięłam kask na głowie, wzięłam ochraniacze dla Plotkary z szafki, porządnie mocując je na nogach klaczy. Odsunęłam drzwi boksu do końca, wzięłam karą za wodze i zaprowadziłam na halę. Było tu chłodno, chyba nawet gorzej niż w zimę. Pstryknęłam światło, podciągnęłam popręg i wskoczyłam na grzbiet Wronki.
Dałam karej lekką łydkę, na co ta od razu chętnie ruszyła do przodu. Stopniowo oddałam jej wodze, dojeżdżając łydką, a gdy zeszła z łbem, zabrałam się za regulowanie sobie strzemion podciąganie sobie popręgu i robienie tego typu rzeczy. Zastanawiam się tylko, kto w naszej stajni ma nogi trzy razy dłuższe nogi ode mnie, i kto jeździł w moim siodle. Plotkara spokojnie szła sobie z łebkiem w dole, podrygując nim w rytm kroków. Powolutku pozbierałam wodze na kontakt, tak by nie podnosić jej łba do góry. Pokręciłśmy kilka wolt, ósemka, i zakłusowanie. W kłusie bardzo długo męczyłam ją różnymi ćwiczeniami rozciągającymi oraz wyginającymi, tak by uczynić ją maksymalnie przepuszczalną. Plotkara chodziła bardzo grzecznie, dopóki nie zaczęłam wymagać od niej wyższego ustawienia. Odpuściłam jej i ponownie zajęłam się wyginaniem jej na sto tysięcy sposobów. W stępie powyginałam jej potylicę w ćwiczeniu z godziną dziesięć. Nie zupełnie zamierzenie, ale przy tym ćwiczeniu kara podniosła łeb, w trakcie wyginania szyi. Dojechałam ją łydką, półparada i mam ładnie poskładanego kucyka. Na sam koniec przegalopowałyśmy się po trzy koła w każdą stronę zakończone obszerną woltą. W ramach odpoczynku oraz treningu równowagi pomęczyłam ją zagalopowaniami ze stępa, gdzie Wrona pozytywnie mnie zaskoczyła. Moja praca w nią włożona w końcu odpłaciła się koniem, który nie ucieka od kontaktu. Zwolniłam karą do stępa, oddałam wodze i nie robiłam nic po za utrzymywaniem stępa.
Dzisiejszy trening miał polegać wyłącznie na pokonywaniu cavalettek. Nie były one jednak ustawione ciągiem, w równych odległościach, ale po dwie, trzy lub cztery, wyłącznie na galop. Chciałam przygotować ją do pokonywania kombinacji w tempie parcourowym, nie męczyłam jej więc już dzisiaj techniką w kłusie. Zagalopowanie w narożniku, najazd na dwie cavalettki. Hop, hop, ładny okrągły galop. Poklepałam ją, troszkę zwolniłam, cały czas jednak podtrzymując zaangażowanie zadu. Wydawało mi się, że Wronka żuła wędzidło, pomimo faktu iż go nie miała. Szła z wygiętą szyjką, płynnie stawiając coraz to kolejne foule. Najazd na dwie cavalettki, tym razem pomiędzy nimi dwie foule. Plotkara lekko przyśpieszyła nad ostatnim drążkiem, nieznacznie unosząc szyję. Kilka razy przerobiłam wewnętrzną wodzą, przytrzymałam ją by wrócić do poprzedniego ustawienia. Ciasna wolta, wyginamy się do środka i najazd na cavaletti z trzema foulami pomiędzy. Wyprostowałam ją i jedziemy, przytrzymałam ją by nie weszła zbyt szybko, w fazie lotu zmieniłam ustawienie łydek prosząc ją o zmianę nogi. Plotkara przerzuciła zad z jednoczesnym zamachnięciem ogonem, następna cavalettka świetnie, w pełnej równowadze. Pochwaliłam karą, zwolniłam troszkę galop kierując na dwie cavalettki z dwoma foulami. Tym razem zbyt wolno weszłyśmy w szereg, klacz wyciągnęła sama ostatnią foulę przez co wyszło nam to troszkę koślawie. Duża wolta najeżdżamy jeszcze raz. Tym razem nie pozowoliłam jej przyśpieszać, poprosiłam o lekkie wyciągnięcie wykroku. Galop przestał być taki bujająco-skaczący, Plotkara zaczęła iść bardziej płasko. Kombinację pokonałyśmy płynnie, poklepałam karuskę, zwolniłam do kłusa, potem do stępa. Po dwóch minutach swobodnego stępa dla odpoczynku, zsiadłam i zaczęłam kombinować jak tu utrudnić życie mojemu biednemu kucykowi. Ustawiłam nam pięc kombinacji, bo tylko tyle zmieściło się na hali, biorąc pod uwagę miejsca na zakręty i wolty.
1. cavalettka - foula - cavalettka - foula - cavalettka
2. cavalettka - krótka foula - cavalettka - foula - cavalettka
3. cavalettka - wydłużona foula - cavalettka - foula - cavalettka
4. cavalettka - foula - cavalettka - 2 foule - cavalettka
5. cavalettka - 2 foule - cavalettka - foula - cavalettka - 2 foule - cavalettka
Na początek zaczęłam od pierwszej, najłatwiejszej kombinacji. Pokonałyśmy ją bez żadnego problemu, kara równo i płynnie przegalopowała nad cavalettkami w obie strony. Postanowiłam dłużej nie męczyć jej nad tą prostą przeszkodą i skierowałam na drugą kombinację. Skróciłam galop, Plotkara mocniej poskładała szyję, sprawiając jednocześnie wrażenie jakby galopowała w miejscu. Powoli weszłyśmy w szereg, przed drugą cavalettką mocniej oddałam jej wodze popędzając łydką. Płynnie przeszła w galop roboczy, spokojnie pokonując kolejną cavalettkę. Zmiana nogi, nawrót i jedziemy z drugiej strony. Teraz najpierw miała być zwykła foula, potem skrócona. Próbowałam wcześniej przygotować ją do skróconego galopu, finalnie weszłyśmy więc troszkę już pozbieranym galopem, zabrałko nam dosłownie 5cm odległości, Plotkara puknęła, straciła równowagę i przeszkła do kłusa. Wróciłyśmy na ścieżkę, zagalopowanie i jeszcze raz jedziemy. Nie robiłam nic przed szeregiem, pierwsza odległość dobrze, druga trochę zbyt mało ją skróciłam, ale ładnie wyratowała, pokonała cavalettkę i git. Poklepałam ją, zwolniłam galop i powoli oddałam jej wodze prosząc o żucie z ręki. Kara wyciągnęła się, chwilkę tak pojechałyśmy po czym przyhamowałam ją dosiadem aż przeszła do kłusa. Chwilka odpoczynku na całkiem długiej szyi, Wrona korzystała idąc z nosem przy ziemi. Zmiana kierunku, galop i trzecia kombinacja. Na początku weszłyśmy od strony zwykłej fouli, potem wysłałam ją do przodu łydkami, na co karoszka ładnie zareagowałą ciągnąc szkity do przodu. Od drugiej strony nie było aż tak łatwo, miałyśmy problem ze skróceniem kroku. Po kilku, ciągle korygowanych, przejazdach szło nam coraz lepiej. Na sam koniec jeszcze raz przejechałam od trudniejszej strony, a gdy okazało się, że Plotkara bez problemu pokonała kombinację zwolniłam ją do stępa pozwalając na odpoczynek. Mimo dobrej kondycji kucki, w okolicach czapraka pojawiły się malutkie plamy z piany. Generalnie było dzisiaj dużo galopu, więc jest to całkiem zrozumiałe. Na sam koniec zostały nam kombinacje różniące się iloścą fouli pomiędzy cavalettkami - myślę, że nie będą one dla Wrony trudnością po tak treściwej gimnastyce. Zakłusowanie, w narożniku zagalopowanie, pozbierałam klacz i jedziemy na czwórkę. Płynnie weszła w szereg, jednak próbowała wyciągnąć drugą odległość, więc poplątało się, puknęła, po cavalettce potknęła się i przeszła do kłusa. Od razu zagalopowałam, pozwalając jednak na chwilę roboczego galopu, tak by kara odzyskała równowagę. Kiedy wszystko było OK, pozbierałam wodze, dojechałam Wronę łydką i jedziemy szereg. Teraz wyraźnie dyktowałam jej ilość fouli, poszło bardzo ładnie, Plotkara zaokrągliła się posłusznie kierując się gdzie tego chcę. Nie musiałam dużo czasu poświęcać na tą kombinację, klacz skakała nie raz szeregi z przeszkód ustawionych w ten sposób. Na koniec został nam najdłuższy, wbew pozorom nie najtrudniejszy szereg. Kucka nie miała już takiego kopa do przodu jak na początku, troszkę ospalej reagowała na łydkę niż wcześniej. Wykorzystałam to, spokojnie wchodząc w szereg. Dwie foule, hop, foula, hop, dwie foule, hop. Bardzo ładnie, w równowadze i rytmicznie. Pochwaliłam klacz, zawróciłam i najazd jeszcze raz. Wręcz perfekcyjne pokonanie kombinacji utwierdziło mnie w przekonaniu, że na dzisiaj już starczy. Sowicie pochwaliłam klacz, kółeczko galopu roboczego na długiej wodzy, kółeczko kłusa i do stępa.
Niestety na dworzu się rozpadało - moje idylliczne plany na teren szlak trafił. Poluzowałam popręg jedną dziurkę, oddałam karej całe wodze, pozwalając jej w spokoju odpocząć. Po 15 minutach leniwego stępa zatrzymałam ją, zsiadłam, popuściłam popręg, podciągnęłam strzemiona i zaprowadziłam do stajni. Od razu zdjęłam jej ogłowie, założyłam kantar i przywiązałam na korytarzu na dwa uwiązy. Zaraz potem zabrałam z niej siodło, odpięłam popręg i czaprak, resztę zaniosłam do siodlarni. Popręg opłukałam pod kranem, powiesiłam na barierce przy myjce do wyschnięcia, czaprak od razu wrzuciłam do pralki. Zdjęłam z nóg karej ochraniacze, oczyściłam je z piasku, przetarłam szmatką i odłożyłam na miejsce. Kontrolnie sprawdziłam kopyta klaczy, wyskrobując z ich zbity piasek. Przeczyściłam grzbiet iglakiem, zaraz jednak zaprowadziłam ją na myjkę i dokładnie opłukałam grzbiet, szyję, łopatki, zad i nogi. Ściągnęłam z niej wodę, zaprowadziłam na solarium. Między czasie wysmarowałam nogi karej wcierką chłodzącą, owinęłam owijkami. Wronka przysypiała odciążając tylną nogę. Długo miziałam ją po szyjce, nie kryjąc podziwu dla dzielnego kucyka. Kiedy sierść wyschła zaprowadziłam ją do boksu i poczęstowałam marchewką. Nienażarta, siwa paszcza z boku nie dała o sobie zapomnieć i w końcu zmolestowała mnie na tyle, by odstąpić dla niej warzywa. Pomiziałam obydwa pyski, zamknęłam górne kraty w boksach i poszłam pomóc kadrze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 30.07.2011 - ****Plotkara / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin