Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

Dresaż L - początki zbierania

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Wanilia / Treningi
Autor Wiadomość
Rustler
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:05, 15 Lut 2011    Temat postu: Dresaż L - początki zbierania

Weszłam do stajni i od razu skierowałam się do siodlarni. Wzięłam dwa uwiązy, po czym skierowałam się na duże pastwisko, gdzie dwie godziny dziennie przebywały klacze z biegalni. Szłam szybko, na dworzu było zimno. Plotkara stała przy bramce przestępując z nogi na nogę. Przypięłam jej uwiąz do kantara i razem z arabką w ręku poszłyśmy po Wanilię. Byłam już nieźle zmarznięta kiedy dorwałam siwą bestię. Już we trójkę wróciłyśmy do stajni. Przyjemny, ciepły korytarz... Uwiązałam klacze przy drążku, otworzyłam szeroko drzwi od biegalni i kolejno pozdejmowałam im derki oraz wyczyściłam kopyta. Plotkarę wpuściłam do pomieszczenia, a Wanilię zostawiłam przy drążku.
Porządnie wyczyściłam jej podwozie, grzbiet tylko przeczesałam szczotką - derka załatwiła sprawę czyszczenia. Nogi owinęłam jej czarnymi owijkami, kantar zsunęłam na szyję, a na głowę założyłam ogłowie z podwójnie łamaną oliwką. Założyłam jej polarową derkę. Przyniosłam z siodlarni siodło ujeżdżeniowe, wpięłam do niego popręg Wanilii. Lekko ułożyłam je na derce, zapięłam popręg. Związałam włosy, nałożyłam toczek, wzięłam ze sobą bat i złapałam klacz za wodze. Razem poszłyśmy na półhalę.
Przed wsiadaniem podciągnęłam jej popręg, spuściłam strzemiona i wzięłam głęboki oddech. Moja pierwsza jazda na koniu, którego mam od źrebaka. Niby zajeżdżona, niby po profesjonalnym treningu w Niemczech, ale miałam wątpliwości. Mocno odepchnęłam się od ziemi i miękko usiadłam w siodło. Nie wiedziałam jak Wan zachowa się pod jeźdźcem - trzymałam wodze na lekkim kontakcie, łydki przy bokach klaczy - gotowa w każdej chwili zareagować. Szła równo, lekko majtając głową na boki. Trening w Niemczech dobrze jej zrobił. Łepek trzymała tylko trochę przed pionem, a jej chód był miękki i przyjemny. Lekko poluzowałam wodze, bardziej skupiając się na pchaniu łydką. Jednak jak się okazało klacz szybko znudziła się spokojnym stępem i przy trzecim kółku odstawiła spłoszenie. Najpierw pozwoliłam jej się przegalopować, ale po chwili zdecydowanie ją przytrzymałam. Robiąc dużą woltę znów wjechałyśmy w to samo miejsce, ale Wanilia szła bokiem czekając na okazję, żeby znowu zwiać. Kiedy zaczęła obracać się do ucieczki, zaraz za łydką dodałam jej bata. Nellia położyła uszy i karnie weszła na ślad. Poklepałam ją w nagrodzę, znowu lekko luzując wodze. Stwierdziłam, że pora urozmaicić trening. Poćwiczyliśmy robienie wolt po tym samym śladzie - dokładniej robiłyśmy woltę, a potem jechałyśmy po tym samym śladzie.
Podciągnęłam siwej popręg, stępem przejechałyśmy kilka metrów po czym dałam łydkę do kłusa. Musiałam wzmocnić ją bacikiem, bo Siwa tylko szarpnęła łbem. Kiedy już zakłusowała pochwaliłam ją. Po kilku minutach zaczęłam bardziej jechać klacz do przodu, by kroki stały się dłuższe i energiczniejsze. Ciągłymi woltami urozmaicałam nam pracę. Kiedy Wanilia trochę ustąpiła z łbem lekko pozbierałam wodze, co jakiś czas bawiąc się z wędzidłem półparadami. Kilka przejść stęp-kłus-stęp. Z przejściami w dół nie było problemu, po za tym, że Nel stawiała kilka kroków stępokłusa, bo ciężko to było zaliczyć do jednego chodu. Z przejściami w górę musiałam czasem akcentować łydkę bacikiem. Na dużych kołach dojechałam klacz do ręki. Bardzo pozytywnie wypadł ten etap - Nelia szybko ustawiła się na wędzidle, jednocześnie nie opierając się. Zmiana kierunku po przekątnej z wyraźnym dodaniem. Wan zareagowała na łydkę przyśpieszeniem, więc pochwaliłam ją. Po chwili odpoczynku w stępie, kilku przejściach stęp-stój-stęp, oraz kilku cofaniach ponownie poprosiłam o kłus. Dużo jeździłam po woltach, na prostych natomiast wykonywałam przejścia kłus-stój-kłus. Na początku koślawo, przez stęp, z czasem sensowniejsze i wyraźniejsze. Po serii takich przejść pojechałam ją do przodu w kłusie ćwiczebnym, co nieco zaskoczyło siwkę. W miarę jak upływał czas rozgrzewki kontakt z pyskiem stawał się mocniejszy. Na koniec mogłyśmy spokojnie wykonać coś na kształt żucia z ręki. Może i wyszło by poprawnie gdyby nie to, że Wanilia jednak wolała oglądać krzaczki za ogrodzeniem. Znowu odpoczynek w stępie.
Na pracę właściwa nie zostało nam wiele czasu - Wan była koniem młodym, najwięcej zużywamy na rozgrzewkę. Powoli pozbierałam wodze, tak by nie wytrącić klacz z niskiego ustawienia. Cały czas aktywizowałam zad łydką, kiedy wreszcie uzyskałam lekkie samoniesienie się z wyraźną lekkością na przodzie. W momencie gdy Wan zaczęła kombinować z ustawieniem łba nagradzałam ją za każde ustawienie w pionie i eleganckie wygięcie szyi. Nie ustawiałam jej na siłę, skupiałam się na dosiadzie i zadzie. Powoli wzmacniałam kontakt. Ruszyłyśmy kłusem ćwiczebnym, kilka mniejszych wolt, zabawa z wędzidłem. Na koniec Wanilia była bardzo na mnie skupiona. Po zmianie kierunku, podganiając ją łydkami podniosłam jej pysk, tak by nie było to na siłę szarpanie się, ale zaproszenie to wyższego ustawienia. Oczywiście nagroda. Wygięłam ją wokół wewnętrznej łydki, skróciłam wewnętrzną wodzę, a kiedy ustąpiła szyją, wyginając się do środka zebrałam także zewnętrzną wodzę. No i trach! Jadę na pozbieranym koniu. Pochwaliłam ją głosem, cały czas pilnowałam energii. Na zakończenie przejechałyśmy serpentynę po całej długości ujeżdżalni i do stępa.
10 minut na rzuconej wodzy, chociaż Wanilia cały czas trzymała łepek w pionie. Spodobało się dziewczynie. Zsiadłam, popuściłam popręg i podwinęłam strzemiona. Poklepałam klacz po szyi i razem z nią udała się do stajni. Siodło odłożyłam do siodlarni, ogłowie zdjęłam i umyłam w wiadrze po czym odwiesiłam na miejsce. Czaprak rozwiesiłam na drzwiach, zdjęłam owijki, wytrzepałam i zwinięte odłożyłam do skrzynki. Zdjęłam z niej polarową derkę treningową i rozwiesiłam w pustym boksie. Przetarłam ją suchą szmatkę, rozczesałam iglakiem w miejscach gdzie się spociła,a potem wyczyściłam kopyta. Sprawdziłam stan grzbietu i nóg, a po upewnieniu się, że wszystko w porządku wpuściłam klacz do biegalni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Śro 13:16, 01 Cze 2011, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Stały tutaj / Wanilia / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin