Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna

Praca na drągach, wprowadzenie do kl. P

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 22.03.2011 - ***Ruthless Antarctic Wind / Treningi
Autor Wiadomość
Rustler
Ojciec Dyrektor



Dołączył: 19 Sty 2011
Posty: 392
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:08, 22 Sty 2011    Temat postu: Praca na drągach, wprowadzenie do kl. P

Koń: Ruthless Antarctic Wind
Jeździec: Skrzydlata
Do czego: ćwiczenia na drągach
Miejsce: hala

Przyszłam do stadniny z zamiarem poćwiczenia z Ruthlessem. Szło nam całkiem nieźle, już za niedługi czas będziemy mogli chwalić się skokami klasy P na zawodach.
Dzisiaj jednak zaplanowałam poćwiczyć trochę na drągach. Przyda się, ogier trochę się rozciągnie i będzie nam lepiej, jak zaczniemy klasę P.
Na początek jednak poszłam do stajni, aby przywitać się z ogierkiem. Rawciu wystawił przyjaźnie łeb przez okienko i swoimi miękkimi wargami wyszukał moją dłoń i wyciągnął cukierka. Pogłaskałam go po czole i poszłam po sprzęt.
Pod boks przytaszczyłam siodło, ogłowie, skrzynkę ze szczotkami, ochraniacze sportowe i palcacik. Weszłam powoli do pomieszczenia, gdzie stał ogier, z uwiązem w ręku. Podszedł do mnie, więc złapałam go i przywiązałam do pierścienia. Ruthless momentalnie stanął i tylko obracał łeb, to w prawo, to w lewo, aby zobaczyć, co będę z nim robić.
Na początek wzięłam gumowe zgrzebło i przyciskając je dość mocno do grzbietu gniadosza, wyciągnęłam z niego cały kurz i brud, który po chwili unosił się wokół mnie. Po tym wzięłam miękką szczotkę do ręki i czyściłam ogiera nim tak długo, aż jego sierść zaczęła lśnić. Trwało to dość długo, ale opłacało się – Rawciu wyglądał wspaniale. Poklepałam go i zobaczyłam, że jeszcze unosi się z niego kurz. Wiedziałam, ze ni doprowadzę go do stanu idealnego i dałam sobie spokój z dalszym machaniem szczotką.
Wyciągnęłam z skrzynki grzebień i nałożyłam na jego rączkę kilka gumek. Zabrałam się za długaśną grzywę ogiera. Okazało się, że kiedy ją rozczesałam, okazała się za długa i za nierówna, aby coś z nią robić. Wyszłam na chwilę i wzięłam nożyczki. Wypatrzyłam najkrótsze włosy i do nich wyrównałam całe czarne włosie. Po wyrównaniu, grzywa sięgała prawie końca szyi. To były włosy specjalnie do zaplatania.
Ogier stał cierpliwie, chyba wiedział, że nie można mi przeszkadzać.
Zabrałam się za warkocze. Miałam zamiar zrobić mu cztery dobierańce. Wiedziałam, że się raczej nie rozpadną, a kudełki nie będą mi przeszkadzać w treningu. Trochę to trwało, ale kiedy już zaplotłam i rozplotłam jeden warkocz kilka razy, uznałam w końcu, że jest super. I faktycznie wyglądało to całkiem nie źle.
Skończyłam go czyścić, co oznacza, że wyczyściłam jego wielkie kopyta.
Zabiegi pielęgnacyjne były skończone. Osiodłałam go sprawnie i z palcatem w ręku wyszłam, wyprowadzając konia wyższego ode mnie w kłębie.

Weszliśmy na halę, gdzie kilka godzin wcześniej zostały przygotowane dla nas układy drągów. Były to między innymi: drągi na ziemi na kłus, na galop, koziołki na kłus oraz jedna malutka przeszkoda na kłusa.
Wsiadłam na gniadosza i dopasowałam sobie strzemiona. Podciągnęłam również popręg i gotowi do jazdy ruszyliśmy energicznym stępem. Ogier coraz lepiej odpuszczał z łbem i po chwili już miał wygiętą szyję, a zadek powoli zaczynał pracować. Ogierek bardzo chętnie dzisiaj ze mną pracował. Żuł wędzidło, podstawiał zad i bardzo dobrze reagował na pomoce. Skręcał przy najlżejszej łydce.
Poklepałam go i po wykonaniu kilkunastu ósemek, wolt i serpentyn ruszyliśmy roboczym kłusem. Rawciu jak zwykle był pełen energii, przez co na niewielkie bodźce reagował dosyć nerwowo, czasami przeszedł do galopu, ale jednak starał się mnie słuchać.
Z początku w kłusie robiliśmy to samo co w kłusie, czyli wolty, ósemki i serpentyny, wszystko wychodziło w miarę okrągłe, nie było problemu z wyrysowaniem tego samego rysunku po raz kolejny.
Rozgrzewaliśmy się, czemu towarzyszyły co jakiś czas nie zbyt przyjemne wzloty energii ogiera.
Kiedy próbowałam go zwolnić do stępa, zarzucił łbem i wyskoczył przodem, prawie stając dęba. Ukarałam go za to palcatem w łopatkę, przy czym Ruthless bryknął tyłem i zagalopował. Ściągnęłam go i zwolniłam do stój. Ogier się buntował, przebierał w miejscu nogami i cofał. Próbowałam go uspokoić. Niestety nie udało mi się i coś wystraszyło dodatkowo gniadosza, który ruszył galopem. Nie szło go zatrzymać, gdyż na siadanie w siodle odpowiadał baranami, a na ściągnięcie wodzy – rzucaniem łbem i podskakiwaniem przodem. Ale to jeszcze nic...
Po przebiegnięciu do końca hali zatrzymał się raptownie i zarzucił zadkiem tak, że ja zawisłam na jego boku. Szybko się wspięłam, bo nie wiedziałam, co jeszcze może odwalić Rawciu. Usadowiłam się w siodle, porządnie złapałam łydkami i kolanami. Patrzyłam jak ogier strzeże uszami w stronę wyjścia i patrzy, jakby miało go coś zaraz zjeść.
Oczywiście okazało się, że to zupełnie fałszywy alarm. A to dlatego, że straszliwą rzeczą była Róża, której samej nudziło się na biegalni i postanowiła rozprostować nogi rozwalając zamek. Tak mi powiedział jeden ze stajennych.
Gdy już klaczka znalazła się na hali, bo o to poprosiłam, przybiegła do ogiera, w ogóle się nie bojąc i powąchała mnie. Ruthless oczywiście zaczął trochę ogierzyć, ale nie patrząc ani na jego zachowanie, ani na Różę ruszyliśmy ponownie roboczym kłusem.
Gniadosz wydawał się teraz bardziej spięty, Miałam wrażenie, że wie, iż źle zrobił. W zamian oferował mi pełną gamę tempa chodu oraz świetną sterowność.
Towarzyszył nam ten przylepny źrebak przez cały właściwie trening. Ciągle szła za ogierkiem.
Po kłusie przeszłam do galopu na wolcie. Ruthless całkiem ładnie się wygiął i szedł równym tempem. Zrobiliśmy po trzy koła na każdą stronę, po czym przeszliśmy do niższego chodu, aby popracować na drągach.
Poklepałam go i nakierowałam na Cavaletti. Ruthless miał mi ochotę wyłamywać, ale również bez wielkiego wysiłku przekonałam go do przejścia na środku drągów. Poklepałam i przejechaliśmy kilka razy to samo. Gniadosz ładnie podnosił nogi, nie miał problemu z wydłużaniem kroku, jeśli było to potrzebne. Raczej nawet nie potrącał drążków.
Po pewnym czasie przeszliśmy na koziołki. Tutaj był zmuszony do wyższego podnoszenia nóg, lecz przy jego posturze nie robiło to wielkiej różnicy. Również to powtórzyliśmy kilka razy, aby ogierek rozgrzał się i pokazał klasę na każdym poziomie.
Po drągach w kłusie przeszliśmy do drągów w galopie. Tu już się zaczęły schody, bo trzeba było trafić kopytami między drągi, a nie na drągi. Cale szczęście, że miałam pomoc stajennych, bo ogier połamał pięknie dwa drągi swoimi grubaśnymi nogami.
W końcu dotarliśmy do takiego stanu, że nie zahaczał nic i deptał po niczym. Fakt, że musiał wyciągnąć szyję i żeby nie trafić na któryś z pałąków, patrzył na nie, ale jakoś to było. Przynajmniej wiemy co trzeba poćwiczyć.
Po tym przeszliśmy ponownie do kłusa i ruszyliśmy tym chodem na przeszkodę. Miała ona może z 40cm. Oczywiście Ruthless musiał zagalopować, jednak ja go ściągnęłam i zatrzymałam dokładnie przed przeszkodą. Skręciliśmy i najechaliśmy ponownie, również kłusem. Tym razem już nie próbował galopować, chyba bardzo chciał skoczyć, a wcześniej nie zrozumiał tego, że można skakać z kłusa. Dałam mu łydkę do wyskoku i wykorzystując moc swoich wspaniałych mięśni wyskoczył i pokonał małą przeszkodę. Poklepałam go, gdyż nie przeszedł po skoku do galopu. Wykonaliśmy skok jeszcze kilka razy, po czym przekłusowałam go na luźnej wodzy. Na koniec rozstępowałam go na luzie.

Poszliśmy do stajni, gdzie ogier został rozsiodłany przez stajennych, potem ja sprawdziłam stan jego nóg. Wszystko było ok., ale zleciłam, aby wysmarowano go wcierką chłodzącą. W nagrodę za dość udany trening dostał ode mnie cukierka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rustler dnia Sob 18:25, 26 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.wsrexodus.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / Odeszły... / [*] 22.03.2011 - ***Ruthless Antarctic Wind / Treningi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin